@zaufanatrzeciastrona Poza wpadkami Brave, artykuł doskonale obrazuje trudności w zarabianiu na oprogramowaniu dla zwykłego Kowalskiego. Ludzie oczekują, że wszystko będzie bez reklam i "partnerstw" (i słusznie), ale jednocześnie wymagają, żeby wszystko było za darmo. Powoduje to, że programy są tworzone albo przez wolontariuszy w ich wolnym czasie, albo przez wielkie korporacje z nadmiarem gotówki, które za pomocą tych programów realizują swoje własne cele.
Wniosek: płaćmy za open source.
@yo @zaufanatrzeciastrona Ja staram się wspierać pieniężnie twórców moich ulubionych programów, ale nie zawsze jest to możliwe. Np. nie da się wesprzeć rozwoju Firefoksa (rozwijanego przez Mozilla Corporation), a jedynie Mozilla Foundation.
@elgregor @zaufanatrzeciastrona Ja także staram się to robić i faktycznie, nie zawsze da się zawęzić cele, na które idą pieniądze. Niektóre projekty/usługi nawet nie przyjmują takowych (np. Fedora, sponsorowana przez Red Hat oraz DuckDuckGo, mimo że pozwala wyłączyć reklamy).
Thunderbird za to dobrze sobie radzi, działając w oparciu o darowizny, ale to wciąż raczej wyjątek.
Z tego też powodu jakim był brak finansowania z tego typu źródeł nie można się dziwić, że Mozilla uciekła do telemetrii. Na szczęście można ją łatwo wyłączyć, a sama przeglądarka Firefox jest otwartoźródłowa.
@elgregor @zaufanatrzeciastrona Dokładnie tak, uczciwa cena za uczciwą usługę (w tym przypadku dostarczanie i utrzymywanie oprogramowania), to chyba jedyne sensowne rozwiązanie pozwalające uniknąć nieporozumień i konfliktów interesów.
Przykładów sukcesu tego modelu w sferze otwartego oprogramowania dla konsumentów zdaje się być jednak niestety wciąż niewiele. :(